5:00. Ciemno. Miasto jeszcze się nie obudziło...po ciuchutku schodzimy po schodach niosąc bagaże..na dole znajdujemy prezent od Donatelli dla Mai. bardzo milo...pakujemy wszystko w Pandę i ruszamy....Ryzyk fizyk...jedziemy tak jak wskazuje Navi...przez Góry...na początku jest ok....ale czym wyżej...tym nieprzyjemniej....jest ciemno....serpentyny i wjeżdżamy w chmury......prędkość spada do 20 km/h...Dziewczyny śpią z tyłu więc sam zaczynam się denerwować...czas przyjazdu do 7:05.....7:15....7:20.....bardzo źle się jedzie...
na miejscu jesteśmy około 7:30. oddaliśmy samochód..z prawie pełnym bakiem...to prawie.. kosztowało nas 30 EUR...ale nie było już czasu dotankować....tym razem samolot punktualnie...odprawa...dziwne- pomimo faktu że zrobiliśmy check in w internecie...trzeba to zrobić jeszcze raz... podczas odprawy Wizz robi cyrki z wagą poszczególnych toreb...w jednej mamy za dużo..o 2 kg...przepakowujemy komputer do drugiej..i nas wpuszczają...ładujemy się do samolotu i lecimy